Mam nadzieję, że uchwalając polskie prawa żadna sejmowa większość nie będzie posiłkować się kryteriami rasistowskimi i że nie będzie uchwalać się w Polsce ustaw reprywatyzacyjnych tylko dla jednej, wybranej narodowości.
Mam nadzieję, ale pewności nie mam, bo w czwartek rano usłyszałem w Radio ZET marszałka Sejmu definiującego reprywatyzację jako „zakładającą odszkodowania za utracone mienie żydowskie”.
Dzień wcześniej specjalny doradca sekretarza stanu USA ds. problemów Holocaustu Stuart Eizenstat powiedział, że „rząd amerykański jest głęboko rozczarowany tym, że rząd Polski zawiesił plany przekazania do parlamentu projektu ustawy przewidującej rekompensaty dla osób, których prywatne majątki zostały skonfiskowane w latach 1939-1989”. By nie było wątpliwości, o kim mowa, pan Eizenstat w imieniu rządu USA wezwał rząd RP do „restytucji prywatnego mienia żydowskiego, choćby w formie rekompensat rozłożonych w czasie”. (na specjalne życzenie jednej z blogerek dodaję tu fragment oryginału):
As Polish officials have themselves noted, Holocaust survivors form only a small part of the beneficiaries. Polish former owners of land and property would benefit to a far greater degree. We believe this is a matter of justice for both groups.
Most European member states where this issue is relevant have already adopted some type of law to provide for either restitution of or compensation for property confiscated during the Nazi and Communist eras.
I would like to stress if I may, please, that we have always supported providing the same protections for those filing for forced nationalizations during the Communist era as for those whose property was confiscated during the Nazi era and never returned. We think as a matter of justice both absolutely should be treated. ...
Wypowiedź tę można traktować jako reakcję na wcześniejsze stanowisko polskiego Ministerstwa Skarbu Państwa, które tydzień temu poinformowało, że projekt ustawy reprywatyzacyjnej jest przygotowany, ale „w obecnej sytuacji ekonomicznej … nie może być przeprowadzony” ze względu na „globalny kryzys finansowy” oraz duże obciążenia finansowe wynikające z tej ustawy. Rzecz w tym, że komunikat MSP nie dzielił ewentualnych przyszłych beneficjentów reprywatyzacji na kategorie narodowe, rasowe, wyznaniowe ani żadne inne. Natomiast Grzegorz Schetyna ujął to inaczej, bo stwierdził, że „ustawa reprywatyzacyjna, zakładająca odszkodowania za utracone mienie żydowskie to sprawa honorowa, więc prędzej czy później będzie załatwiona. Na razie rząd wstrzymał przyjęcie nowych przepisów, a sytuacja budżetu nie daje takiej możliwości, ale być może w przyszłej kadencji Sejmu wrócimy do tego tematu”.
... The United States is deeply disappointed at the announcement that the Government of Poland has suspended plans to submit for parliamentary consideration draft legislation to provide compensation for people whose private property was confiscated between 1939 and 1989.
The United States takes note of Prime Minister Tusk’s subsequent statement that he would reconsiderthis decision when Poland’s financial situation improves. As Polish officials have themselves noted, Holocaust survivors form only a small part of the beneficiaries. Polish former owners of land and property would benefit to a far greater degree. We believe this is a matter of justice for both groups.
Most European member states where this issue is relevant have already adopted some type of law to provide for either restitution of or compensation for property confiscated during the Nazi and Communist eras.
I would like to stress if I may, please, that we have always supported providing the same protections for those filing for forced nationalizations during the Communist era as for those whose property was confiscated during the Nazi era and never returned. We think as a matter of justice both absolutely should be treated. ...
Wypowiedź tę można traktować jako reakcję na wcześniejsze stanowisko polskiego Ministerstwa Skarbu Państwa, które tydzień temu poinformowało, że projekt ustawy reprywatyzacyjnej jest przygotowany, ale „w obecnej sytuacji ekonomicznej … nie może być przeprowadzony” ze względu na „globalny kryzys finansowy” oraz duże obciążenia finansowe wynikające z tej ustawy. Rzecz w tym, że komunikat MSP nie dzielił ewentualnych przyszłych beneficjentów reprywatyzacji na kategorie narodowe, rasowe, wyznaniowe ani żadne inne. Natomiast Grzegorz Schetyna ujął to inaczej, bo stwierdził, że „ustawa reprywatyzacyjna, zakładająca odszkodowania za utracone mienie żydowskie to sprawa honorowa, więc prędzej czy później będzie załatwiona. Na razie rząd wstrzymał przyjęcie nowych przepisów, a sytuacja budżetu nie daje takiej możliwości, ale być może w przyszłej kadencji Sejmu wrócimy do tego tematu”.
Nie jest jasne, czy zapowiadając w liczbie mnogiej, iż „wrócimy” do reprywatyzacji w wąskim kontekście „odszkodowania za utracone mienie żydowskie”, marszałek Sejmu mówił to w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej, w imieniu koalicji rządowej PO+PSL, samej tylko Platformy Obywatelskiej, czy wręcz jedynie niektórych jej liderów (późniejsze oświadczenie ministra Radosława Sikorskiego było nie tylko precyzyjniejsze od wypowiedzi marszałka Schetyny, ale po prostu zgodne z faktami).
Mam nadzieję, że po wyborach Sejm nie będzie dzielić polskiej własności na lepszą i gorszą. Mam też nadzieję, że polskie prawo nigdy nie będzie posiłkowało się norymberskimi kryteriami rasistowskimi, ani stosowanymi wprost, ani – jak w tym przypadku – à rebours.
Mam też nadzieję, że gdyby po tych lub następnych wyborach Sejm uchwalił ustawy reprywatyzacyjne lub restytucyjne, nie różnicowałyby one obywateli RP (spadkobierców przedwojennych właścicieli mienia zagrabionego przez III Rzeszę lub przez PRL) zgodnie z kryteriami Nürnberger Rassengesetze lub bierutowskich dekretów. To z woli Hitlera dzielono nas na Mischlingów, Żydów, Polaków i innych Untermenschów, a potem z woli Stalina i Bieruta (oraz ich następców aż do Jaruzelskiego i Rakowskiego) na wrogów klasowych, kułaków, byłych ziemian i innych bywszych ludiej. Nie ma powodu, by nadal stosować te dyskryminujące podziały i jednych obywateli RP traktować lepiej od pozostałych.
Komentując wypowiedzi panów Eizenstata i Sikorskiego prezes PiS Jarosław Kaczyński stwierdził rzecz niestety nie dla wszystkich oczywistą (że nie można objąć reprywatyzacją tylko jednej narodowości). Przywołał też i uznał za regułę swego postępowania ciekawe sformułowanie ukute przez Marka Jurka w czasach, gdy jeszcze działali w jednej partii (nie powinno uchwalać się praw zmuszających potomków biednych Polaków, by płacili potomkom bogatych Polaków). Pozwalam sobie zauważyć, że ta ostatnia maksyma nie może mieć zastosowania do potomków przedwojennych Warszawiaków, po wojnie na mocy komunistycznych dekretów wywłaszczonych ze swych działek i domów lub ich pozostałości.
Caeterum censeo, krzywdy wyrządzone dekretem Bieruta trzeba wreszcie uczciwie zrekompensować przedwojennym warszawiakom lub ich mieszkającym w Polsce potomkom – obywatelom Rzeczpospolitej Polskiej. Zrekompensować raz i ostatecznie – tak, by wciąż podnoszone słuszne (lub mniej słuszne) roszczenia nie utrudniały już rozwoju Warszawy i by nasza stolica przestała być miastem bez gospodarza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz