piątek, 21 stycznia 2011

Departament Stanu USA o Smoleńsku

Oświadczenie Philipa J. Crowleya warto przytoczyć w całości i w oryginale nie tylko dlatego, że było ono w Polsce przedmiotem różnorodnych medialnych manipulacji.
Rzecznik Departamentu Stanu, zapytany 20 stycznia po południu (późnym wieczorem czasu polskiego) o możliwość udziału amerykańskich instytucji rządowych w międzynarodowym śledztwie w sprawie katastrofy smoleńskiej, oświadczył: „Nic nie wiem, by USA zostały poproszone o dostarczenie jakiejś szczególnej pomocy w śledztwie w sprawie tego wypadku. Oczywiście jesteśmy gotowi pomóc w każdy dostępny nam sposób, jeżeli Polska lub Rosja nas o to poprosi".

QUESTION: Thank you. My name is Thomas Siemienski, Polskie Radio, Poland/France. Mr. Crowley, the relationship between Poland and Russia are getting a little more complicated because of the Russian report about the reasons of the Polish president’s plane crash. Some officials in Poland say an international investigation would be useful in this issue, in this case, maybe with the – with American experts. Could the U.S. Government take in any way part in this investigation? And what’s your comment about this issue with two countries which are both your friends?
MR. CROWLEY: Obviously, as we’ve said many times, this was a tremendous tragedy for Poland. And it has been fully investigated. This is, at its heart, a matter between Russia and Poland. We understand the sensitivities and the emotions that sorting through these issues can create. I’m not aware that the United States has been asked to provide any particular assistance in the investigation of this accident. But obviously, we are prepared to help in any way that might be – that either Poland or Russia would contemplate. But at this point, it is – we certainly would hope that this – the investigation of this tragedy does not in any way impede improved relations between Russia and Poland.

W jednym z ogólnopolskich dzienników informację o tej wypowiedzi zatytułowano „USA: Smoleńsk to nie nasza sprawa”, a rozpoczęto ją od sprzecznego z prawdą leadu: „Stany Zjednoczone nie pomogę Polsce w smoleńskim śledztwie. To sprawa między Rosją a Polską - powiedział rzecznik Departamentu Stanu”.
W tymże dzienniku sens kluczowego fragmentu oświadczenia zmieniono, urywając je w połowie: „Nic nie wiem, by USA zostały poproszone o dostarczenie jakiejś szczególnej pomocy w śledztwie w sprawie tego wypadku. Oczywiście jesteśmy gotowi pomóc w jakikolwiek sposób…”. [pominięto słowa: …jeśli Polska lub Rosja nas o to poprosi]

… jeśli Polska … nas o to poprosi…

Rzecz nie jest bez znaczenia – trafia w samo centrum polskiego sporu o sposób badania okoliczności katastrofy rządowego samolotu Tu-154 Nr 101 w pobliżu lotniska w Smoleńsku.
19 stycznia późnym wieczorem minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, replikując prezesowi Prawa i Sprawiedliwości Jarosławowi Kaczyńskiemu, pytał w Sejmie (strona 62, szpalta prawa):
Czy instytucje międzynarodowe czy politycy (…) od Stanów Zjednoczonych po Unię Europejską (…) palą się do tego, żeby rozstrzygać spory, interweniować albo przejmować kontrolę nad śledztwem?
Wielokrotnie polski rząd zwracał się do ekspertów, w rozmowach informował polityków o tym, jak wygląda sytuacja. (…) oczekiwanie społeczności międzynarodowej (…) jest takie: postarajcie się tę sprawę skutecznie załatwić sami, w relacjach bilateralnych. I na razie staramy się to robić.
Niecałe 24 godziny później rzecznik Departamentu Stanu USA replikuje:
Nic nie wiem, by USA zostały poproszone o dostarczenie jakiejś szczególnej pomocy w śledztwie w sprawie tego wypadku. Oczywiście jesteśmy gotowi pomóc w jakikolwiek sposób, jeśli Polska [lub Rosja] nas o to poprosi.

Jest różnica między „zwracaniem się do ekspertów” i „informowaniem polityków” a zwróceniem się z „prośbą o pomoc” do Stanów Zjednoczonych?
Jeżeli jest taka różnica – a nie wątpię że jest – to teraz jest dobry moment, by się o taką pomoc zwrócić. Jest on zresztą równie dobry teraz, jak był przez wszystkie poprzednie dziewięć miesięcy.
Oczywiście rząd może ten moment przegapić podobnie jak przegapił wszystkie poprzednie.
Oczywiście rząd może sprawę nadal przewlekać, czekając a to na raport komisji Millera, a to na ustalenia rosyjskich prokuratorów, a to na wybory…
Ale w końcu, po najdłuższej choćby nocy, wstanie ranek, wiatr dmuchnie od Morza, Ciemności rozpierzchną się i runie z trzaskiem mur kłamstw broniących smoleńską Czarną Wieżę.

P.S.
Gdy dziś przed południem po raz pierwszy czytałem na stronie internetowej Departamentu Stanu tekst oświadczenia pana Crowleya, początek poprzedzającego je pytania brzmiał:
QUESTION: Thank you. My name is Marek Walkuski. I work for the Polish Public Radio. Mr. Crowley,…
Kilkanaście godzin później początek pytania został zmieniony na:
QUESTION: Thank you. My name is Thomas Siemienski, Polskie Radio, Poland/France. Mr. Crowley,…
Na szczęście w treści pytania (a co ważniejsze, w oświadczeniu rzecznika) aż do godz. 23.00 nie zaszły żadne zmiany. Radzę jednak Czytelnikom, by na wszelki wypadek sprawdzili, czy nic się tam nie zmieniło.

1 komentarz: