sobota, 23 kwietnia 2011

Wielka Sobota 1944 (z dzienników mojej Mamy Chrzestnej, cz. II)



Wielka Sobota
Tadziowi i Zosi

Gdy różą dźwięków rozkwitł głuchy śnieg
I chór pod gwiazdą wytrysnął deszczem majowym w grudzień,
Cisi i prości ludzie zadrżeli w czujnym śnie
I wstali, i szli, by Cię wyznać.
                                                 Ale mnie Głos nie zbudził.

Gdyś Słowem ich Swojem obdzielał, gdyś ryby rozmnażał i chleb,
I każdy, kto łaknął, na wieki chlebem i Słowem głód tłumił,
– W leniwej pysze trwałam zdala na swojem cle.
Był wszakże Celnik, co poszedł... Lecz ja wzgardziłam tłumem.

I gdy w fontannach słonecznych, w sztandarach palmowych liści,
W lazur upału biła hosanna płomienną burzą,
Nie biegłam do bram miasta, by witać Twoje przyjście
I grom radosnej chwalby gnuśności mej nie wzburzył.

I przyszedł wieczór Czwartku, i niebo było bez gwiazd.
I głucho zapiał kogut, gdy zbladły Piotrowe usta.
Ja nie zaparłam się, Boże, dla mnie nie zagasł Twój blask;
Zapiera się ten, kto ukochał – a moja pierś była pusta.

Ale zadrżała przestrzeń, i rozdarł krzyż powietrze,
I rozdarł krzyż stworzenie, i martwa noc się stała.
Odeszli wszyscy żałobni, zamknęli się w domach i wnętrzach,
Został milczący grób, samotny grób bez Ciała.

Wtedy zstąpiłeś Chryste, zstąpiłeś na dno otchłani,
W głęboką jamę ciemności, na moje zimne serce –
Pożarem przeszedłeś prze krew, chrztem ognia śmiertelnieś je
zranił.
I padło serce zmiażdżone, i wziąłeś je w Swoje ręce.

... Już szumią skrzydła puszyste gdzie wprzódy mogilny był 
kamień,
Narcyzy tryskają srebrzyste, pienista przelewa się zieleń
Świat cały milknie i drży – świat cały jest wielkim czekaniem,
I serce moje zamiera w czekaniu na Twoją Niedzielę.

Kwiecień-maj 1944 r.

= = = = =

W Wielką Sobotę 8 kwietnia 1944 roku autorka tego wiersza, Leonia Jabłonkówna zwana „Jelonką” (1905+1987), otrzymała Chrzest Święty.

We wrześniu 1939 roku ewakuowała się z Warszawy do Lwowa, a do 1941 roku przybywała także w Grodnie i Białymstoku. W 1941 roku przeszmuglowała się do Warszawy i tam ukrywała m.in. u państwa Zofii i Tadeusza Baumów. Tu przeżyła okupację i Powstanie Warszawskie, podczas którego została ranna. Końcowe miesiące niemieckiej okupacji spędziła w klasztorze karmelitanek w Czernej (*) a potem gdzieś na wsi w górach.

Jest szerzej znana jako autorka opublikowanego w 1943 roku w warszawskiej prasie podziemnej, a po wojnie wielokrotnie przedrukowywanego wiersza „Modlitwa”:
Za ugór ojczysty rozdarty, / za fali wiślanej płacz krwawy, / za Tatry skalane i Bałtyk, / za wrzesień śmiertelny Warszawy; / Za grób, co słabnącym jak ulga / Pokusą w męczeńskich dniach świeci – / – Zbaw, Panie, kobiety i dzieci / Z płonących pożarów Hamburga. / Za krzyż znieważony w kaplicach, / za krzywdę cmentarnych popiołów –/ – zachowaj we wrażych stolicach / strzeliste gotyckie kościoły. / (…) W godzinach tryumfu nad klęską, /gdy w gniewie się Twoim objawisz, /daj siłę, daj radość zwycięską, / a wyrwij nam z duszy nienawiść. (…)
„Modlitwę” pisała jeszcze jako katechumenka. Rok później w mieszkaniu przy ulicy Mickiewicza 20 na Żoliborzu w Warszawie otrzymała Chrzest Święty. Szafarzem sakramentu był ks. Jan Zieja, w owym czasie kapelana „Szarych Szeregów”, a matką chrzestną Zofia z Potworowskich Baumowa.

Po wojnie „Jelonka” wróciła do reżyserowania, a potem odnalazła się w redakcji pisma „Teatr”. Należała do Związku Artystów Scen Polskich, PEN-Clubu i Klubu Inteligencji Katolickiej. Pozostawała pod kierownictwem duchowym ks. Jana Zieji. W jedynym swoim, zresztą niedokończonym i ogłoszonym już po jej śmierci, wywiadzie prasowym (**) wspominała m.in.:
…środowisko `Kuźnicy` zorganizowało przeciwko mnie, jako reżyserowi Teatru Wojska Polskiego, idiotyczną kampanię. Zarzuty formułowano bardzo śmiesznie. Że jestem wierzącą i praktykującą katoliczką. A przy tym Żydówką. To im się po prostu w głowie nie mieściło, żeby semitka się ochrzciła, zamiast wraz z innymi budować nowa komunistyczną rzeczywistość. Żałośnie nawet dzisiaj o tym mówić...
…Na odbywających się w tym czasie szkoleniach ideologicznych dla ludzi teatru byłam tylko raz. Raz jeden. To się skończyło wielką awanturą. Przyszedł akurat Kazimierz Piotrowski, ten sam który później został tłumaczem. Zaczął jakiś wykład o Watykanie, który natychmiast mu przerwałam i powiedziałam, że wypraszam sobie, by w mojej obecności mówiono tak potworne bzdury. On, ku zdumieniu wszystkich, speszył się i spytał, dlaczego uważam to, o czym mówi, za bzdury. Wyjaśniłam i już więcej na szkoleniach się nie pokazałam. I jakoś nic mi się nie stało. I w ogóle jestem zdania, że stanowczo się przesadza w mówieniu o tum, jak to do czegokolwiek było się zmuszanym. Oczywiście, byli tacy, którzy ze względu na rodzinę, którą utrzymywali, godzić się musieli na ustępstwa, ale przecież nie dotyczyło to wszystkich. Można było zachować godność. Tyle że w zamian nie można było liczyć na jakiekolwiek ułatwienia. Więc to nie tak, że nie można było się oprzeć. To nieprawda. Stanowczo mówię, że nieprawda. Jestem tego dowodem, Najmniej pewnie ważnym. Było tylu innych…
Po podpisaniu listu protestacyjnego do władz PRL, w latach 1976-1977 Jelonka była inwigilowana przez stołeczną Służbę Bezpieczeństwa w ramach Sprawy Operacyjnego Rozpracowania kryptonim „PANNA”.

Latem 1978 roku „Jelonka” wznowiła, po trzydziestu latach przerwy, pisanie dziennika. Zostawiła kilkadziesiąt stron zapisków z lat 1946 - 1947, ponad 1000 stron dziennika z lat 1978 – 1987 (***), kilka nieopublikowanych wierszy... 
= = = = =
(*) „`Przychodź do mnie` Listy Stefanii Zahorskiej do Leonii Jabłonkówny i listy Adama Pragiera” (opracowanie i wstęp Maja Elżbieta Cybulska, wyd. Polska Fundacja Kulturalna, Londyn 1998), gdzie sporo na temat ważnej dla Jabłonkówny znajomości z Zahorską oraz w wywiadzie prasowym sprzed 1988 roku , o którym mowa w następnym przypisie, omyłkowo mowa o klasztorze w Czerniowcu.
(**) „Niedokończona rozmowa z Leonią Jabłonkówną. Rozmawiał Maciej Nowak [kwiecień 1986 – luty 1987]”. Teatr nr 8, sierpień 1988, str. 16-20.
(***) Część I: Rok trzech Papieży (z dzienników Mamy Chrzestnej) opublikowałem 16 listopada 2010 roku >>tu<<.

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

A czyny nasze idą za nami


Czyny nasze idą za nami! … „Na pewno gdy nadejdzie dzień sądu,
nie zapytają nas o to, cośmy czytali, lecz cośmy czynili…”.
bł. o. Stanisław Papczyński (1631+1701)

Czy prokurator z Rzeszowa przesłuchiwałby mnie dziś w charakterze świadka w sprawie oświadczenia lustracyjnego niedoszłego radnego Marka W. z Draganowej na Podkarpaciu, gdybym 35 lat temu zdawał na inną uczelnię?
W opisywanej tu sprawie wszystko co istotne rozegrało się ponad 30 lat temu i wcale nie na Podkarpaciu, tylko na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie w latach 1976-1980 Marek W. oraz piszący te słowa Marcin G. studiowali na Wydziale Matematyki, Informatyki i Mechaniki.

18 listopada 2010 późnym wieczorem zamieściłem na blogu obszerny wpis:
Będzie proces o kłamstwo lustracyjne na Podkarpaciu
Cytowałem w nim szereg dokumentów ze zbiorów IPN, a z otrzymanej z IPN Noty nr 17/08 z 13 października 2008 roku (dotyczącej „danych identyfikujących tożsamość osób”, które przekazywały informacje na mój temat „organom bezpieczeństwa państwa” (tj. Służbie Bezpieczeństwa), a które „można było jednoznacznie określić na podstawie dokumentów znajdujących się w zasobie archiwalnym” IPN) taki oto zapis:
Nazwisko: Widurek
Imiona: Marek
Imię ojca: Stefan
Data urodzenia: 16.05.1956 r.
Pseudonim: TW „Stefan”
Miejsce pracy: [w latach 1976-1980] student Wydziału Matematyki[, Informatyki] i Mechaniki UW
I konkludowałem:
Obecnie pan Marek Widurek kandyduje do Rady Gminy Chorkówka i – jak zapewnia przewodnicząca Gminnej Komisji Wyborczej – złożył oświadczenie lustracyjne, w którym nie wspomniał o swojej współpracy z SB. W świetle przytoczonych tu dokumentów można o tym oświadczeniu powiedzieć wiele rzeczy, ale na pewno nie to, że jest ono zgodne z prawdą.
W piątek 19 listopada przed południem mój wpis znalazł się także na portalu mieszkańców gminy Chorkówka chorkowka.net  i już trzy kwadranse później można było poinformować, że
Kandydat zrezygnował, ale proces lustracyjny będzie
Wczesnym popołudniem na chorkówka.net ukazał się wpis o treści „Przepraszam wszystkich, którzy we mnie uwierzyli. Wykażę przed sądem, że nie donosiłem i nie brałem pieniędzy. Marek Widurek”, a późnym popołudniem - informacja, że na prośbę samego niedoszłego radnego Gminna Komisja Wyborcza w Chorkówce wykreśliła Marka Widurka z listy kandydatów w wyborach do Rady Gminy.

Minęło niecałe pół roku i listonosz dostarczył mi wezwanie do stawienia się 11 kwietnia przed południem w warszawskim Oddziałowym Biurze Lustracyjnym IPN w celu złożenia zeznań w charakterze świadka w sprawie o sygnaturze Ppl-Rz 391/10. Wezwanie podpisał prokurator Oddziałowego Biura Lustracyjnego w Rzeszowie.
Mam nadzieję, że piszący te słowa były student Marcin G. nie będzie w tej sprawie jedynym świadkiem.   Z zachowanych w IPN dokumentów wynika, że w latach 1976-1980 trzej spotykający się z TW „STEFAN” funkcjonariusze SB (Dariusz Kalinowski, Waldemar Grudniewski i Ryszard Zasada) uzyskiwali od niego także informacje dotyczące m.in.:
asystenta D.   (dziś i od wielu lat profesora matematyki na Pittsburg State University w stanie Kansas),
studenta B.   (dziś i od wielu lat profesora informatyki na Penn State University w stanie Pennsylvania),
studenta D.   (od lat doktora informatyki, a od niedawna dyrektora departamentu w jednej z państwowych jednostek organizacyjnych podległych bezpośrednio Prezesowi Rady Ministrów).
Kilka kliknięć w wyszukiwarkę pozwoli prokuraturze ustalić adresy, e-maile lub telefony tych trzech świadków. (Z adresami, e-mailami i telefonami byłego ppor. Dariusza K. oraz pozostałych b. funkcjonariuszy b. SB będzie nieco trudniej, ale to i owo też da się w tej sprawie zrobić.)
Bo czyny nasze idą za nami.

* * *

Wszyscy trzej wyżej wymienieni funkcjonariusze SB należeli do PZPR, a TW „STEFAN oraz studenci B. i D. byli członkami SZSP. (Gwoli ścisłości: D. po ukończeniu studiów  w 1978 roku wystąpił z SZSP, a dwa lata później zakładał „Solidarność” na UW i czynnie w niej działał aż do 1990 roku.)

* * *

Tymczasem sześć dni temu Polska Agencja Prasowa podała:
11 kwietnia zapadnie wyrok wobec Andrzeja Kratiuka, szefa rady Fundacji „Porozumienie bez barier” Jolanty Kwaśniewskiej. Według prokuratury zeznał on nieprawdę, mówiąc w 2005 r. przed sejmową komisją śledczą ds. PKN Orlen, iż nie był współpracownikiem SB.
We wtorek [5 kwietnia] Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia skończył proces Kratiuka, któremu grozi do trzech lat więzienia.
W mowie końcowej prok. Gregorz Jaremko wniósł o uznanie winy oskarżonego i wymierzenie mu 2 tys. zł grzywny. Zdaniem prokuratora, miał on „obowiązek odpowiedzieć twierdząco na pytanie o związki z SB”. Obrońca mec. Marian Hilarowicz i Kratiuk wnieśli o uniewinnienie, dowodząc że nie był on współpracownikiem SB w rozumieniu ustawy lustracyjnej. Podkreślali, że jako radca prawny napisał w oświadczeniu lustracyjnym, że nie miał związków z SB - a IPN nie wytoczył mu procesu „o kłamstwo lustracyjne” za podanie nieprawdy.
W lutym 2005 r. Kratiuk powiedział posłom jako świadek, że nie był współpracownikiem służb specjalnych. Na podstawie teczek otrzymanych z IPN komisja uznała, że zeznał nieprawdę i zawiadomiła prokuraturę o fałszywym zeznaniu.
W grudniu 2005 r. Prokuratura Okręgowa w Warszawie wysłała do sądu akt oskarżenia. Według niej z teczek IPN wynika, że od 1984 do marca 1989 r. Kratiuk był „kwalifikowanym osobowym źródłem informacji, zarejestrowanym jako `kontakt operacyjny A.K.` o numerze 42847”. Wg prokuratury miał udzielać SB informacji m.in. o nastrojach studentów, przygotowaniach do wyjazdów za granicę, wizytach Jana Pawła II i nieprawidłowościach gospodarczych w ZSP.
Podsądny zaprzeczył, a zarzut uznał za przejaw „dyspozycyjności prokuratury na granicy sprostytuowania”. Wyjaśniał, że jego spotkania ze znaną mu Anną Pasternak, oficerem SB, były jawne, jako szefa warszawskiej rady Zrzeszenia Studentów Polskich i dlatego nie można ich uznać za tajną i świadomą współpracę. „Wszyscy w ZSP wiedzieli, że pani, która do nas przychodzi na jawne rozmowy, jest z SB” - dodawał. Mówił też, że miał obowiązek tych kontaktów, a nie miał świadomości, że założono mu teczkę. Ujawnił, że nie ma w niej żadnego raportu, podpisu, wynagrodzeń.
To nie były tajne spotkania - zeznał we wtorek Wiesław Kaczmarek, ówczesny działacz ZSP. Powiedział, że Pasternak była „opiekunką środowiska z ramienia SB” (była wcześniej działaczką ZSP), a jawne spotkania z nią członków kierownictwa ZSP odbywały się w siedzibie ZSP ok. raz na dwa miesiące. „To było na zasadzie: `Powiedzcie, co tam słychać w środowisku`; to nie były żadne raporty” - zaznaczył.
Według obrony w chwili przesłuchania Kratiuka w ustawie o komisjach śledczych nie było precyzyjnego zapisu, że mogą one uprzedzać świadków o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania - co dopisano później. Kratiuk mówił, że sprawę wytoczono mu, bo jest związany z b. prezydentem, a „zdynamizowaniem śledztwa” chwalił się minister sprawiedliwości z PiS Zbigniew Ziobro.
W 2010 r. sąd umorzył początkowo sprawę, uznając na wniosek obrony, że czyn Kratiuka nie ma cech przestępstwa. Sędzia Mariusz Stelmaszczyk powiedział, że pytanie o związki Kratiuka z SB było bezprawne, bo nie miało żadnego związku z zakresem prac komisji. „Jeśli komisja zadaje pytanie bezprawne, nie może żądać odpowiedzialności za fałszywe zeznania” - dodał. Prokuratura odwołała się, wyższa instancja uchyliła umorzenie.
55-letni Kratiuk był w latach 2002-2004 członkiem Rady Nadzorczej PKN Orlen - koncern był jednym z tzw. złotych sponsorów Fundacji „Porozumienie bez barier”.
W 2004 r. prokuratura i ABW przeszukały kancelarię prawną KNS, której Kratiuk jest współwłaścicielem. O zabezpieczenie akt wnosiła sejmowa komisja śledcza, która chciała dowieść, że za pośrednictwem tej spółki mogły być transferowane pieniądze z PKN Orlen do firm powiązanych z politykami lewicy. Prokuratura umorzyła jednak śledztwo w sprawie „prania brudnych pieniędzy”.
Katowicka prokuratura oskarżyła zaś Kratiuka wraz z innymi osobami o niegospodarność i „pranie brudnych pieniędzy”. Wg prokuratury, proceder nie miał związku z Fundacją „Porozumienie bez Barier”. Podejrzanym grozi do 10 lat więzienia. Kratiuk nie przyznaje się do zarzutu.
Bo czyny nasze idą za nami.

sobota, 9 kwietnia 2011

Dwie Polski

Dwie bulwarówki.
Dwa wielkie tytuły na pierwszych stronach.
Dwa gorące pragnienia:
Chcemy prawdy o Smoleńsku (Fakt, 9 IV 2011)
Doda chce wrócić do Radka (Super Express, 9 IV 2011).
To jest Polska…

Błogosławieni, którzy się smucą,
     albowiem oni będą pocieszeni. (Mt 5,4) 
Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości,
     albowiem oni będą nasyceni. (Mt 5,6)

piątek, 8 kwietnia 2011

Polish Drug Party, czyli kto tu legalizuje narkotyki



Zaczął Sejm, wkrótce dołączy Senat, a potem dostanie swoją szansę także Prezydent. Niecały rok po katastrofie smoleńskiej, dzięki likwidacji groźby weta ze strona prezydenta Lecha Kaczyńskiego, zwolennicy legalizacji narkotyków odnieśli pierwszy poważny sukces.
Którzy posłowie głosowali za projektem nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii oraz niektórych innych ustaw, tym samym popierając faktyczne zalegalizowanie korzystania z „miękkich” narkotyków? Żeby to ustalić, nie wystarczyło zajrzeć do gazet, depesz agencyjnych i na większość zajmujących się tym tematem blogów, bo te – z bodaj jednym tylko wyjątkiem „Naszego Dziennika” – skąpiły czytelnikom szczegółów:

Sejm znowelizował ustawę o przeciwdziałaniu narkomanii. Za nowelizacją ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii było 258 posłów, przeciw głosowało 159, sześciu wstrzymało się od głosu. (PAP, 1 IV, 11:26, PAP/„Gazeta Wyborcza”, 1 IV, 11:30)


PiS i PJN krytycznie o noweli ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii (PAP, 1 IV, 16:11, PAP/ „Gazeta Wyborcza”, 1 IV, 16:15)

Nie mam sumienia głosować za tą ustawą – stwierdził poseł PSL Eugeniusz Kłopotek. Większość kolegów z jego klubu poparła jednak rządowe zmiany. W całości "za" głosował Klub SLD, z PO przeciw była tylko jedna osoba – John Abraham Godson. („Rzeczpospolita”, 1 IV, 22:39, Eliza Olczyk, Grażyna Zawadka: Polityczna wojna o narkotyki)

Jak państwo wiedzą, Sejm - głównie za sprawą Platformy i SLD - de facto zalegalizował korzystanie z narkotyków miękkich. Formalnie sięganie po tego typu używki nadal jest nielegalne, ale policja i prokuratura mogą odstąpić od ścigania. Tym samym polska młodzież dostała jasny sygnał: "trawa" nie jest nielegalna, a więc jest legalna. A dealerzy narkotyków dostali do ręki idealne alibi. Teraz mogą mówić: nie handluję, to co mam przy sobie mam na własny użytek. (wPolityce.pl, 6 IV, 8:57, Pilnuj Polski, Dramatyczny list doświadczonego wychowawcy…)

Ustawa została przegłosowana dzięki poparciu klubów PO i SLD oraz większości posłów PSL. Za ustawą opowiedziało się 258 posłów, przeciw - 159, a 6 wstrzymało się od głosu. W głosowaniu nad rządowym projektem najbardziej podzielony był klub koalicyjnego PSL. 16 ludowców zagłosowało za, 5 przeciw (w tym minister rolnictwa Marek Sawicki i Eugeniusz Kłopotek, Janusz Piechociński), a 4 wstrzymało się od głosu. Spośród posłów Platformy tylko jeden nie poparł rządowego projektu - czarnoskóry poseł z Łodzi John Godson. Premier Donald Tusk, oczywiście roztropnie, w głosowaniu udziału nie wziął. „Za” była minister zdrowia Ewa Kopacz. Wszyscy biorący udział w głosowaniu posłowie PiS opowiedzieli się przeciw ustawie. Można by było stwierdzić, iż także klub PJN jest jej przeciwny (14 posłów klubu było przeciw, a Paweł Poncyljusz wstrzymał się od głosu), gdyby nie to, że doszło do interesującego rozłamu. Jako jedyna z tego klubu za ustawą zagłosowała szefowa PJN Joanna Kluzik-Rostkowska. („Nasz Dziennik”, 2-3 IV, Artur Kowalski: Opium dla ludu przed wyborami)

Dalsze szczegóły można bez trudu znaleźć u źródła – na przykład na stronie internetowej Sejmu, gdzie jednak chyba nikt z cytowanych tu autorów (z wyjątkiem redaktora Kowalskiego) nie zajrzał albo zajrzawszy z uzyskanej wiedzy nie skorzystał i z sobie tylko wiadomych powodów ukrył przed opinią publiczną skład personalny sejmowej Polish Drug Party (a może Polish Joint Network?).

1 kwietnia o godz. 10.01, czyli mniej więcej tydzień temu, za projektem nowelizacji de facto legalizującej narkotyki „miękkie” głosowało:
100% uczestniczących w głosowaniu posłów SDPL (4 posłów),
100% DKP-SD (3 posłów),
99,5% PO (195 posłów),
97,2% SLD (35 posłów),
64% PSL (16 posłów),
97,2% SLD (35 posłów),
6,3% PJN (Joanna Kluzik-Rostkowska),
czterej posłowie niezrzeszeni (Cezary Atamańczuk, Andrzej Celiński, Zbigniew Chlebowski i Ryszard Galla).
0% uczestniczących w głosowaniu posłów PiS,

Przeciw nowelizacji ustawy wprowadzającej faktyczną legalizacje narkotyków „miękkich” głosowało:
100% uczestniczących w głosowaniu posłów PiS (137 posłów),
87,5% PJN (14 posłów),
20% PSL (Eugeniusz Kłopotek, Jan Łopata, Andrzej Pałys, Janusz Piechociński i Marek Sawicki),
0,5% PO (John Abraham Godson),
dwaj posłowie niezrzeszeni (Ludwik Dorn i Longin Komołowski).
0% uczestniczących w głosowaniu posłów SLD, SDPL i DKP-SD,

Wstrzymało się od głosu:
16% uczestniczących w głosowaniu posłów PSL (Mieczysław Łuczak, Stanisław Rakoczy, Tadeusz Sławecki i Marian Starownik),
6,3% PJN (Paweł Poncyljusz),
2,8% SLD (Zbigniew Matuszczak),
0% uczestniczących w głosowaniu posłów PO, PiS, SDPL i DKP-SD.


Za głosowało całe PiS, mniej więcej połowa PJN (Adam Gawęda, Wiesław Kilian, Jan Filip Libicki, Wojciech Mojzesowicz, Zbysław Owczarski, Jacek Pilch, Jacek Tomczak i Zbigniew Wojciechowski) i osamotniony poseł Janusz Piechociński z PSL.
Przeciw była cała PO (także poseł John Abraham Godson), całe SLD, SDPL i DKP-SD, prawie całe PSL (poza J. Piechocińskim), mniej więcej połowa PJN (Kazimierz Hajda, Elżbieta Jakubiak, Lucjan Karasiewicz, Joanna Kluzik-Rostkowska, Paweł Poncyljusz, Andrzej Sośnierz i Andrzej Walkowiak) i pięciu posłów niezrzeszonych (Cezary Atamańczuk, Andrzej Celiński, Zbigniew Chlebowski, Ryszard Galla i Longin Komołowski), a wstrzymała się od głosu jedynie Lena Dąbkowska-Cichocka (PJN).

Ostatecznie 1 kwietnia o godz. 10.01 Sejm uchwalił ustawę o zmianie ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii oraz niektórych innych ustaw, w szczególności kluczowy dla omawianego tu tematu art. 1 ust. 15:

W ustawie z dnia 29 lipca 2005 r. o przeciwdziałaniu narkomanii (Dz. U. Nr 179, poz. 1485, z późn. zm.2) wprowadza się następujące zmiany:
15) po art. 62 dodaje się art. 62a w brzmieniu:
„Art. 62a. Jeżeli przedmiotem czynu, o którym mowa w art. 62 ust. 1 lub 3, są środki odurzające lub substancje psychotropowe w ilości nieznacznej, przeznaczone na własny użytek sprawcy, postępowanie można umorzyć również przed wydaniem postanowienia o wszczęciu śledztwa lub dochodzenia, jeżeli orzeczenie wobec sprawcy kary byłoby niecelowe ze względu na okoliczności popełnienia czynu, a także stopień jego społecznej szkodliwości.”

Teraz wszystko w rękach senatorów.