poniedziałek, 31 października 2011

Nie dla agentów ambasady, ale… w Bułgarii


Dzień po wyborach nowy prezydent zapowiada, że niezwłocznie odwoła z placówek 38 ambasadorów, którzy pod rządami partii komunistycznej byli agentami służby bezpieczeństwa.
47-letni Rosen Plewnelijew, uzyskał w niedzielnej II turze wyborów prezydenckich 52,2 proc. ważnych głosów, a rywalizujący z nim kandydat lewicy Iwajło Kałfin 47,4 proc. - poinformowała w poniedziałek rano Centralna Komisja Wyborcza.
Plewnelijew zapowiedział, że jednym z pierwszych kroków, jakie podejmie jako głowa państwa, będzie odwołanie 38 ambasadorów, którzy byli agentami dawnej służby bezpieczeństwa. „Szybko skończymy z przeszłością, żeby iść do przodu” - zapowiedział. Sprawa odwołania 38 ambasadorów ślimaczy się od prawie roku, bo dotychczasowy prezydent Georgi Pyrwanow odmówił podpisania potrzebnych dekretów, mimo stosownego wniosku rządu i uchwały parlamentu.
O dużych projektach energetycznych z rosyjskich udziałem, to jest o drugiej elektrowni atomowej w Belene, gazociągu South Stream i ropociągu Burgas-Aleksandrupolis, w których sprawie rząd od dwóch lat zwlekał z decyzjami, Plewnelijew mówi: „Należy rozpatrywać każdy projekt osobno. Będą realizowane, jeżeli zostanie dowiedzione, że są efektywne” i wyraźnie zaznacza, tańsze od budowy drugiej atomówki byłoby obniżenie energochłonności 750 tys. mieszkań budowanych metodą wielkiej płyty.
Czytaj też:

Pochwała cierpliwości, czyli wypisy z kronik rodzinnych


Kilka tygodni temu skończyłem 53 lata. 
Wiek jak wiek, ale…
Gdy mój Ojciec, warszawski nauczyciel, kończył 53 lata – szef tajnej policji PRL spotykał się z szefem zdelegalizowanej „Solidarności” i zapraszał koncesjonowaną opozycję na rozmowy „okrągłego stołu”, które rok później zaczęły się w Pałacu Koniecpolskich* na Krakowskim Przedmieściu.
Gdy mój dziadek po kądzieli, warszawski architekt, kończył 53 lata – w Pałacu Koniecpolskich* na Krakowskim Przedmieściu przedstawiciele ZSRR i siedmiu innych państw komunistycznych podpisywali Układ Warszawski – moskiewską odpowiedź na powołanie NATO.
Gdy mój dziadek po mieczu, wiejski nauczyciel spod Wadowic, kończył 53 lata – komuniści terroryzowali opozycję spod znaku PSL i niezłomnych chłopców z lasu, a prawdę o sfałszowanych wynikach referendum ukrywali w sejfach Belwederu, a może też UB i Pałacu Koniecpolskich* na Krakowskim Przedmieściu.
Nie, nie będę tu snuł opowieści o 53. urodzinach wszystkich moich czterech pradziadków, ośmiu prapradziadków itd., a zresztą ten mój pradziadek po mieczu, którego nazwisko noszę, zginął młodo na froncie w 1916 roku, a o większości innych moich przodków niewiele wiem i im dalej wstecz, tym dalej im do Pałacu Koniecpolskich* na Krakowskim Przedmieściu.
Najodleglejszy z tych moich przodków, których datę urodzenia znam, czyli prapraprapradziadek Andrzej nie dożył ani swoich 53. urodzin, ani tych czasów, o których Adam Mickiewicz pisał: „O roku ów! kto ciebie widział w naszym kraju!”. Gdy umierał w 1810 roku, był już od paru lat wdowcem i osierocił sześcioro nieletnich dzieci. Zapisał się też w kronikach jako obrotny wielkopolski ziemianin, pod pruskim zaborem landrat (starosta), a w Księstwie Warszawskim podprefekt kościański zajmujący się rozbudową tamtejszych szkół wiejskich i osuszaniem błot nadobrzańskich (za co go do dziś przeklinają wielkopolscy ekolodzy). Gdyby prapraprapradziadek (po kądzieli) Andrzej dożył 53. urodzin, zapewne nadal gospodarowałby w Wielkim Księstwie Poznańskim, a rok później dowiedziałby się od krewniaków z kongresówki, że dekretem rezydującego w Pałacu Koniecpolskich* na Krakowskim Przedmieściu carskiego namiestnika generała Józefa Zajączka zniesiono tam wolność słowa i zaprowadzono cenzurę prewencyjną.
Takie były te dwa stulecia. A poprzednie?
Czy mój praprapraprapraprapradziadek (po kądzieli) Aleksander (+1729) często bywał w Warszawie, tego nie wiem. Na pewno był tu na dwu sejmach elekcyjnych – w 1669 roku, gdy po abdykacji Jana Kazimierza królem zgodnie obwołano Michała Korybuta Wiśniowieckiego i w 1697 roku, gdy po śmierci Jana III Sobieskiego opłacona przez Francję większość elektorów wybrała królem Franciszka Ludwika de Bourbon-Conti, a przekupiona przez Moskwę mniejszość 13.641 wyborców głosowała na Fryderyka Augusta saskiego i przy obcej zbrojnej pomocy przeforsowała uznanie go za króla Augusta II zwanego Mocnym. Przykra prawda jest taka, że praprapraprapraprapradziadek głosował wówczas na Sasa. Poza tym gospodarował (z powodzeniem) w Wielkopolsce i wojował z Turkami w Mołdawii (bez powodzenia; z niewoli wykupili go sąsiedzi i krewni). Podczas elekcji miał zapewne niejedną okazję, by jeść, pić i politykować w Pałacu Koniecpolskich* na Krakowskim Przedmieściu (którego jeszcze wówczas tak nie nazywano) – i być świadkiem rozkładu sławy i potęgi Rzeczypospolitej.
Z czasów przedrozbiorowych tylko o nim i o jednym jeszcze przodku wiem z całą pewnością, że ukończył 53 lata: Aleksander zapewne za panowanie Jana III Sobieskiego a ten drugi – Mikołaj – na pewno za Zygmunta Starego.
Gdy mój prapraraprapraprapraprapraprapraprapradziadek (po kądzieli) Mikołaj (+~1543) był burgrabią kaliskim i instygatorem grodzkim poznańskim, prowincjonalnej Warszawie nawet nie śniło się, że kiedyś zostanie stolicą Polski, a fundator Pałacu Koniecpolskich* jeszcze się był nie urodził. I to o tym moim prapraraprapraprapraprapraprapraprapradziadku jako o jedynym z moich przodków mogę z całym przekonaniem napisać, że kończył 53 lata w czasach dla Polski szczęśliwych.
To było ponad 460 lat temu… Doprawdy, cierpliwość jest wielką i trudną cnotą.
Mój syn ma szansę skończyć 53 lata w 2061 roku…

* Pałac Koniecpolskich (1643-1659), Pałac Lubomirskich (1659-1674), Pałac Radziwiłłów (1674-1818), Pałac Namiestnikowski (1818-1830, 1831-1918 i 1945-1990), Pałac Rządu Narodowego (1830-1831), Pałac Rady Ministrów (1918-1939), Deutsches Haus (1939-1944), Pałac Prezydencki (od 1990).

piątek, 28 października 2011

2081 lat redukowania długów Grecji


Rzymski konsul Lukullus ustalił w roku 71 p.n.Chr., że „tylko jeden procent można liczyć, i nie więcej, jako odsetki od kapitału; po drugie – unieważnił wszelkie długi przekraczające sumę wyjściową; po trzecie i najważniejsze – wierzyciel może ściągać tylko czwartą część z dochodów dłużnika; kto odsetki doprowadził do kapitału wyjściowego , tracił wszystko. Tak w czasie dłuższym niż cztery lata wszystkie długi zostaną uregulowane i posiadłości uwolnione od długów zostaną oddane ich właścicielom. Był ten stan rzeczy skutkiem daniny w wysokości dwudziestu tysięcy talentów [tj. około 120 mln denarów, jaką kilkanaście lat wcześniej zdobywca Aten i wielu ziem okolicznych, Lucjusz Korneliusz Sulla, ukarał prowincję Azję]. I już wierzycielom oddano podwójną tego sumę , gdy oni procentami dobili sobie do stu dwudziestu tysięcy talentów. Czując się pokrzywdzonymi narobili w Rzymie hałasu przeciwko Lukullusowi i łapówkami podburzyli na niego niektórych wpływowych demagogów, a także wielu z władz publicznych uzależnili od siebie jako dłużników. Ale Lukullusa wychwalały nie tylko ludy, które wtedy doznały od niego dobrodziejstwa, lecz i inne prowincje pragnęły tego samego, gratulując tym, co takiego losem dostali naczelnika.” [1]

Kiedyś to rozumiano, a i dziś także wielu sądzi, że nie jest dobrze, gdy państwo jest dłużne samemu sobie, gdyż „1° Jeżeli cudzoziemcy posiadają wiele papierów przedstawiających dług, ciągną corocznie z narodu znaczne sumy tytułem procentów. 2° W narodzie tak wiecznie odłużonym kurs musi być niski. 3° Podatek ściągany na zapłacenie procentów od długu szkodzi manufakturom podnosząc cenę pracy rąk. 4° Odbiera się prawdziwe dochody państwa tym, którzy mają energię i przemyślność, aby je przenieść na ludzi bezczynnych; czyli daje się ułatwienia pracy tym, którzy nie pracują, a trudność pracowania tym, którzy pracują. Oto strony ujemne; nie znam zaś dodatnich.” [2]
Kiedyś, a i dziś także, wybierano między radą ewangeliczną: „Jeżeli pożyczek udzielacie tym, od których spodziewacie się zwrotu, jakaż za to wam wdzięczność? I grzesznicy pożyczają grzesznikom, żeby tyleż samo otrzymać. Wy natomiast miłujcie waszych nieprzyjaciół, czyńcie dobrze i pożyczajcie, niczego się za to nie spodziewając. A wasza nagroda będzie wielka…” [3] a opinią podpowiadaną przez diabła we własnej osobie: „Wdzięczność to dolegliwość właściwa psom.” [4]

Ostatnio przywódcy państw grupy euro uzgodnili, że chcą wspólnie z MFW przeznaczyć do końca roku na pomoc dla Grecji 130 mld euro; w tym 30 mld na gwarancje dla inwestorów skłonnych wymienić greckie obligacje na papiery o połowę mniej warte; posiadacze greckich obligacji mają stracić połowę tego co mieli, Grecja ma zmniejszyć dług z 350 mld euro do około 250 mld euro, a grecki wskaźnik zadłużenia do 2020 roku ma osiągnąć poziom 120 proc. PKB wobec jeszcze w lipcu zakładanych 160 proc. PKB. [5]

Nie podjęto decyzji, które powinny być podjęte. Bo powinny być podjęte decyzje, które rozwiązują problem. Propozycja, żeby rozwiązać problem, brzmi w sposób następujący: po pierwsze, redukcja długu, ale nie o 50 proc. - bo taki dług w dalszym ciągu będzie niespłacalny dla Grecji - tylko o 65 proc. W ten sposób uzyskamy sytuację, w której Grecja będzie mogła płacić dług. [6]
Grecja pożycza bardzo drogo. Oprocentowanie 10-letnich obligacji greckich przekracza 20 proc. Jeżeli będzie nadal tak wysoki dług po redukcji zaproponowanej na szczycie, to bardzo szybko odbuduje się do dzisiejszych poziomów. Grecja, żeby zyskać konkurencyjność gospodarki, ma dwie ścieżki: albo dewaluację wewnętrzną, czyli drastyczne obniżenie wynagrodzeń, płac, świadczeń, co powoduje wstrząs społeczny i obniżenie popytu krajowego, albo – w przypadku wyboru własnej waluty - ta waluta może zadziałać jako bufor, poprawić konkurencyjność greckiej gospodarki, poprawić jej bilans handlowy i eksport i pozwolić temu krajowi powrócić na ścieżkę wzrostu gospodarczego, żeby mogła spłacać dług. Po powrocie do drachmy Grecja powinna mieć możliwość, po tym jak jej sytuacja gospodarcza się poprawi, powrotu do euro. [7]
Polska nie powinna rozpoczynać w najbliższym czasie negocjacji ws. przystąpienia do strefy euro. Nie ma w tej chwili żadnych warunków. To byłoby wręcz ekonomiczne samobójstwo. [6]
Podczas szczytu podjęto ogólne zobowiązanie wdrożenia reform finansowych zapewniających powrót wzrostu i zatrudnienia. Jak oznajmił przewodniczący Barroso, do końca roku zostaną opracowane szczegółowe rozwiązania. Czekamy na te propozycje.
Redukcja długu Grecji ma wynieść 50% wartości nominalnej, aby w 2020 stosunek długu do PKB wyniósł 120%. Ten krok wystarczy na najbliższe tygodnie, aby wypracować szczegółowe mechanizmy finansowe co do długu Grecji, tak jak ustalono na Szczycie Strefy Euro. PiS opowiada się za większą redukcją długu, czyli o 65%. Argumenty przemawiające za powyższym stanowiskiem: 1° Po redukcji długu, Grecja powinna być w stanie na bieżąco go obsługiwać. Stąd tak znaczna proponowana skala redukcji. W lipcu tego roku uzgodniono nieznaczną redukcję o 21%, która nie przyniosła efektu. Redukcja w skali proponowanej przez PiS spowoduje, że stosunek długu do PKB wyniesie ok. 55%. 2° Zadłużenie Grecji wg najnowszych danych zbliży się pod koniec roku do 160% PKB, gospodarka jest od dwóch lat w recesji, oprocentowanie obligacji 10-letnich przekracza 20%. 3° W 2009 roku, stosunek długu do PKB tego kraju wynosił 110%, co spowodowało obecny kryzys. W tym świetle, cel jakim jest pułap 120% nie jest zadowalający. Ponadto należy zaoferować Grecji możliwość powrotu do własnej waluty - drachmy. Podkreślamy, że to możliwość, ale nie wykluczenie ze strefy. Grecja może odzyskać konkurencyjność poprzez obniżenie płac i zachowanie euro albo dewaluację krajowej waluty. Ta druga strategia pozwoli na odzyskanie konkurencyjności eksportu, poprawę bilansu handlowego kraju, wzmocnienie przemysłu. Ze względu na potanienie usług, zwiększy się ruch turystyczny. Po uzdrowieniu swojej gospodarki, Grecja powinna mieć możliwość przystąpienia do Euro, po spełnieniu kryteriów z Maastricht. [8]

Mówili i pisali: [1] Plutarch z Cheronei: Żywoty sławnych mężów (tłum. Mieczysław Brożek). Wyd. Ossolineum, Wrocław 1996, str. 136. [2] Monteskiusz: O duchu praw (tłum. Tadeusz Boy-Żeleński). Wyd. Antyk, Kęty 1997, str. 341-342. [3] Łk 6.34-35, [4] przypisywane Józefowi Stalinowi, [5] wg PAP, [6] Jarosław Kaczyński, [7] Paweł Szałamacha, [8] Stanowisko PiS po szczycie Strefy Euro z 26 października 2011 r.: Potrzeba większej redukcji długu.

poniedziałek, 24 października 2011

207 > 209, czyli rachunki wiceprezesa Ziobro


W dzisiejszym wywiadzie dla „Naszego Dziennika” europoseł Zbigniew Ziobro (PiS/ECR) stwierdził, że 9 października Platforma uzyskała „więcej mandatów w Sejmie niż cztery lata wcześniej”. Tymczasem to stwierdzenie jest niezgodne z prawdą, gdyż:
- w wyborach parlamentarnych 21 października 2007 roku Platforma uzyskała 209 mandatów,
- w wyborach parlamentarnych 9 października 2011 roku Platforma uzyskała 207 mandatów.
Ani prowadzący wywiad red. Maciej Walaszczyk, ani nikt z redakcji „Naszego Dziennika” nie zwrócił uwagi na to niezgodne z prawdą stwierdzenie wiceprezesa PiS. Szkoda.
Wydaje mi się, że dotychczas nie zauważył go też żaden z omawiających ten wywiad komentatorów. Wstyd.
A przecież – o czym nie tylko niżej podpisany były student matematyki i dziennikarz, ale także każdy prawnik i poseł wiedzieć powinien – błąd w założeniu może prowadzić do błędnych wniosków.
A zatem, powtórzmy:
207 < 209
Ergo:
9 października Platforma uzyskała mniej mandatów w Sejmie niż cztery lata wcześniej.
q.e.d.

niedziela, 23 października 2011

Do Arabii, Gruzji, Gdańska, Prus i aż po krańce ziemi



Powiadają, że [Pantajnos z akademii aleksandryjskiej w Egipcie] gorzał takim bohaterskim zapałem dla słowa bożego, iż się stał heroldem ewangelii Chrystusowej wśród ludów Wschodu i dotarł aż do Indyj [bliższych, tj. na południe Półwyspu Arabskiego]. Istnieli bowiem naprawdę podówczas jeszcze ewangeliści słowa, którzy się z bożą gorliwością garnęli do naśladowania apostołów w szerzeniu i utwierdzaniu słowa bożego. Jednym z nich był Pantajnos, i wieść niesie, że dotarł do Indyj [tj. do południowej Arabii], gdzie go już przecie wyprzedziła Ewangelja Mateuszowa, którą podobno znalazł u niektórych mieszkańców, znających Chrystusa. Miał ją tam opowiadać Bartłomiej, jeden z apostołów, i zostawić im dzieło Mateuszowe, w hebrajskim spisane języku, które się też aż do owych przechowało czasów. Pantajnos, po dokonaniu wielu czynów wspaniałych, stanął wreszcie na czele szkoły aleksandryjskiej, gdzie ustnie i piśmiennie objaśniał skarby nauk bożych.
EUZEBIUSZ z CEZAREI (+ ok. 340)

+   +   +

Pora już opisać, w jaki sposób Iberowie [tj. mieszkańcy wschodniej Gruzji] przyjęli w tym samym czasie [co „graniczące z Etiopią Indie”] religię chrześcijańską.
Oto pewna niewiasta [znana dziś jako Św. Nino] prowadząca świątobliwe i skromne życie, jakimś zrządzeniem Boskiej Opatrzności wpada w ręce zbrojnych Iberów. (…) chociaż znalazła się pośród barbarzyńców, prowadziła nadal życie pobożnej chrześcijanki, albowiem oprócz surowej dyscypliny w zakresie czystości, zachowywała długie posty i często spędzała czas na gorącej modlitwie. Widząc to, barbarzyńcy zdumiewali się nad niezwykłością tego postępowania. Tak się przypadkowo złożyło, że ciężko się rozchorował młodziutki syn króla. Zgodnie z miejscowymi zwyczajami królowa wysłała chłopca do innych kobiet, aby go leczyły, jeśliby znały z doświadczenia jakiś środek zaradczy przeciwko chorobie. A kiedy dziecko obnoszone przez piastunkę od jednej kobiety do drugiej u żadnej z nich nie otrzymało skutecznego lekarstwa, przyniesiono je w końcu do branki. Ta zaś, w obecności wielu niewiast, nie próbowała stosować żadnego leku materialnego: zresztą – nawet nie umiała. Wziąwszy natomiast dziecko i położywszy je na posłanku utkanym własnoręcznie z włosia, wypowiedziała tylko te proste słowa: „Chrystus, który uleczył wielu, wyleczy również to maleństwo”. Gdy po tych słowach odmówiła modlitwę i wezwała Boga na pomoc, dziecię natychmiast odzyskało siły i od tego momentu było całkiem zdrowe.
Wieść o tym wypadku obiegła niewiasty barbarzyńskie i dotarła do samej żony królewskiej. Branka stała się sławna osobą. Niedługo potem zachorowała także królowa i posłała po brankę. Skoro jednak ta ostatnia zaczęła się wypraszać jako kobieta skromnych i prostych obyczajów, królowa sama każe się do niej zawieźć. Branka postępuje tak samo jak poprzednio postąpiła z dzieckiem. Chora natychmiast wróciła do zdrowia i złożyła niewieście podziękowanie. Ona zaś powiedziała: „Nie moja to zasługa, lecz Chrystusa, który jest synem Boga, stwórcy całego świata”. Jednocześnie zaczęła królową zachęcać, żeby do Niego zanosiła modły i w nim uznała prawdziwego Boga. Król Iberów natomiast, zdumiony nagłością przejścia od choroby do zdrowia, kiedy się dowiedział, kto jest sprawcą uleczenia, hojnie wynagrodził brankę darami. Lecz ta wyjaśniła, że bogactwo jej niepotrzebne: całym jej bogactwem jest dla nie pobożność, i wspaniale byłaby obdarzona, gdyby król [Mirian III, znany dziś jako Św. Mirian] uznał Boga, którego ona sama wyznaje. Wyrzekłszy te słowa, odesłała dary z powrotem.
Odpowiedź kobiety głęboko zapadła w serce królewskie. Kiedy nazajutrz wyruszył na łowy, zdarzył mu się taki oto wypadek: wierzchołki gór i leśne doliny, gdzie odbywał polowanie, zasnuła gęsta mgła i nic nie było widać. I zarówno polowanie było niemożliwe, jak i droga stała się bezdrożem nie do przebycia. Stanął bezradny i nie wiedział, co począć; zaczął tedy usilnie modlić się do bogów, których otaczał czcią. Kiedy i to na nic się nie zdało, przychodzi mu w końcu na myśl Bóg branki i Jego wzywa na pomoc. I jeszcze wymawiał słowa modlitwy, gdy tymczasem rozpłynęły się tumany mgły i mrok ustąpił światłości. Zdjęty podziwem dla tego, co zaszło, pełen radości powrócił do domu. O zdarzeniu opowiedział żonie. Niezwłocznie przyzwał do siebie brankę i pilnie się starał dowiedzieć, kim jest Bóg, którego ona nabożnie wyznaje. Ta zaś skoro zjawiła się przed królem, sprawiła, że monarcha Iberów stał się głosicielem Chrystusa. Uwierzywszy bowiem w Niego dzięki pobożnej kobiecie, zgromadził wszystkich podległych swoim rządów Iberów, i podawszy do ich wiadomości zarówno fakty dotyczące leczenia królowej i jej syna, jak i to, co się zdarzyło na łowach, zachęcał ich usilnie, by oddali cześć Bogu, którego czci branka. Oboje tedy stali się heroldami Chrystusa: król dla mężów, królowa dla niewiast.
Z kolei król się dowiedział od branki, jak wyglądają rzymskie kościoły, i rozkazał, aby wybudowano dom modlitwy [w Mchcecie przy ujściu rzeki Argawy do rzeki Kura, gdzie znajduje się dziś najstarsza gruzińska świątynia chrześcijańska] (…).
Potem wysłano poselstwo do cesarza Konstantyna: proponowali Rzymianom zawarcie na przyszłość przymierza i prosili o wysłanie im biskupa i kapłanów, uzasadniając swą prośbę szczerą wiarą w Chrystusa. (…) W taki więc sposób za czasów Konstantyna przyjęli Iberowie [tj. protoplaści Gruzinów] wiarę chrześcijańską.
SOKRATES SCHOLASTYK (ok. 380 + 450)

+   +   +

Książę [Bolesław Chrobry] zaś, poznawszy jego [tj. Św. Wojciecha] zamiary, daje mu łódź i aby droga była spokojna wyposaża w trzydziestu zbrojnych. On zaś przybył [w roku 997] najpierw do miasta Gdańska, którego dotykają brzegi morza na skraju rozległego władztwa [tego] księcia. Tam, gdy miłosierny Bóg błogosławił jego przybyciu, gromady ludu przyjmowały chrzest.
JAN KANAPARIUSZ (ok. 1000)

Po niewielu dniach żeglugi docierają na fali morskiej do ziemi Prusów nie znających Boga. Żeglarze zaś spiesznie wysadzają na ląd [przypuszczalnie w okolicach dzisiejszego Elbląga] święte brzemię i pod osłoną nocy bezpiecznie uciekają z powrotem. (…) Wstąpił więc rycerz Boży z dwoma towarzyszami na niewielki skrawek [ziemi], jakby na wyspę, którą opływały wody rzeki. Tam pozostali przez kilka dni, a do uszu pogan dotarła lotna wieść, że mają gości z obcych stron, o nieznanym sposobie życia i obyczajach, o których dotąd nie słyszano. (…)
I rzekł [Św. Wojciech] do braci: „Przyciśnięci wielkimi przeciwnościami cóż postanowimy? Nie wiem, dokąd mamy się obrócić? Nasz wygląd i obcość naszych szat bardzo, jak widzę, rażą pogan; dlatego, jeśli się zgodzicie, zmieńmy ubiór, [i] pozwólmy, aby odrosły nam długie włosy. Nie powstrzymujmy odrostu kęp przystrzyżonej brody. Może jako nie poznani lepiej będziemy mogli sprawować dzieło zbawienia. Upodobniwszy się do nich, w większej poufałości będziemy mogli z nimi razem mieszkać, rozmawiać i współżyć. Na wzór Apostołów zarabiajmy również praca własnych rąk na utrzymanie, [a] naukę Psalmów rozważajmy tylko w skrytości ducha. Tymczasem łaskawe miłosierdzie Zbawiciela ześle ratunek i uda się może tym sposobem i podstępem ich podejść. Wtedy nadarzy się pewna sposobność głoszenia Ewangelii, tak że albo zdobędziemy wielki skarb pozyskanych dusz, albo oddając miłe życie za najmilszego Jezusa znajdziemy upragnioną śmierć”. Tak więc, znalazłszy radę nabrał otuchy, mieczem radości zabił smutek i z zapałem rusza w drogę, aby wyjść z niebezpiecznej okolicy.
Św. BRUNON z KWERFURTU (ok. 974 + 1009)

A kiedy zakończyli nieszporne oficjum, on oddalił się nieco od nich i chodząc tu i tam po leśnych polanach tyle przyniósł i tak smacznych grzybów i ziół, że wszyscy mogli się cieszyć obfitością urozmaiconego posiłku.
A gdy poranna gwiazda rozproszyła [mroki] nocy, nalegał ochoczo, aby odśpiewać stosowny hymn. Wcześniej (…)odprawił święte Oficjum [Eucharystii], a po zakończeniu, zdjąwszy tylko ornat, odziany w pozostałe szaty biskupie z małym orszakiem bez trwogi podszedł [23 kwietnia 997 roku] do grodu, który zwie się Cholinum. (…) śmiało przystąpił i uderzając pastorałem w bramę, jak to zwykli czynić biskupi, zawołał: Otwieraj, stróżu bramy! Chce wejść wysłaniec Króla chwały, Tego, który uznawany jest królem wszystkich Mocy, którego władcza dłoń trzyma rządy nad machiną nieba i ziemi.
NN (ok. 1025)

+   +   +

Nie możemy pozostać obojętni na myśl, że po dwóch tysiącach lat istnieją nadal ludy, które nie znają Chrystusa i nie usłyszały jeszcze jego orędzia zbawienia.
Nie tylko to; poszerzają się bowiem zastępy tych, którzy pomimo, że otrzymali głoszenie Ewangelii, zapomnieli o nim i porzucili, nie rozpoznają się już w Kościele; wiele środowisk, także w społeczeństwach tradycyjnie chrześcijańskich jest dziś opornych na otwarcie się na słowa wiary. Zachodzi przemiana kulturowa, wzmagana przez globalizację, przez nurty intelektualne i panujący relatywizm, przemiana, która prowadzi do zmiany mentalności i stylu życia, abstrahująca od orędzia Ewangelii, tak jak gdyby Bóg nie istniał, a która gloryfikuje poszukiwanie dobrobytu, łatwego zysku, kariery i sukcesu jako celu życia, nawet za cenę wartości moralnych.
Misja powszechna obejmuje wszystkich, wszystko i zawsze. Ewangelia nie jest wyłączną własnością tych, którzy ją otrzymali, ale jest darem, którym należy się dzielić, wspaniałą wieścią, którą trzeba przekazywać. (…)
Niech Światowy Dzień Misyjny rozbudzi w każdym z nas pragnienie i radość „pójścia” na spotkanie ludzkości, niosąc wszystkim Chrystusa. W Jego imię z serca udzielam mojego apostolskiego błogosławieństwa, szczególnie tym, którzy ponoszą trudy i cierpią dla Ewangelii.
BENEDYKT XVII papież (2011)

23 października A.D. 2011, Światowy Dzień Misyjny

Źródła:
Euzebjusz z Cezarei: Historja kościelna. O męczennikach palestyńskich. Poznań 1924. Wyd. Fiszer i Majewski. Księgarnia Uniwersytecka. Seria: Pisma Ojców Kościoła w polskiem tłumaczeniu, tom III, tłumaczył, zaopatrzył wstępem, objaśnieniami, skorowidzami Ks. Arkadjusz Lisiecki (fragment księgi piątej, rozdział 10 „O filozofie Pantajnosie”; str. 219 - 220); tekst pełnego polskiego tłumaczenia niedostępny w Internecie; tekst greckiego oryginału dostępny m.in. tutaj
Sokrates Scholastyk: Historia Kościoła. Warszawa 1986. Instytut Wydawniczy PAX, przełożył Stefan Józef Kazikowski (fragmenty rozdziału 20 „W jaki sposób Iberowie stali się chrześcijanami” z Księgi I Panowanie Konstantyna Wielkiego (306 - 337 r., str. 117 - 120); tekst polskiego tłumaczenia niedostępny w Internecie
W kręgu żywotów świętego Wojciecha. Kraków 1997. Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC:
[Jan Kanapariusz - ?]: Żywot pierwszy [S. Adalberti Pragensis episcopi et martyris vita prior], przełożyła Brygida Kürbis (fragment ustępu 27, str. 72); tekst polskiego tłumaczenia dostępny w Internecie m.in. tutaj
Św. Brunon z Kwerfurtu: Żywot drugi [S. Adalberti Pragensis episcopi et martyris vita altera auctore Brunoni Querfurtensi], przełożyła Brygida Kürbis (fragmenty ustępów 24 i 26, str. 121, 123 - 124); tekst polskiego tłumaczenia niedostępny w Internecie
Pasja świętego Wojciecha męczennika [znana jako Pasja z Tegernsee = Passio Santi Adalberti martyris], przełożyli Marian Plezia i Brygida Kürbis (fragmenty ustępów 3 i 4, str. 143, 144); tekst polskiego tłumaczenia niedostępny w Internecie
Benedykt XVI: Orędzie na Światowy Dzień Misyjny ogłoszone 6 stycznia 2011 roku; tekst polskiego tłumaczenia dostępny w Internecie m.in. tutaj