piątek, 18 lutego 2011

MAK usunął, to znaczy nie usunął


18 lutego przewodniczącego Komisji Technicznej MAK Aleksiej Morozow skłamał, mówiąc że „MAK usunął ze swej oficjalnej strony internetowej dokumentację z sekcji zwłok dowódcy Sił Powietrznych RP Andrzeja Błasika”.
Skłamała też Polska Agencja Prasowa, nadając swej depeszy tytuł MAK usunął informację o gen. Błasiku ze swej strony internetowej” (depesza z godz. 21.15).
Otóż, MAK nie usunął całej dokumentacji medycznej dotyczącej ś.p. gen. Błasika. Prawdę mówiąc, usunął tylko jej drobne fragmenty.
Dowody? Jeśli czytelnik lub czytelniczka  tego bloga jest pełnoletni/a, ma mocne nerwy i nie jest w stanie błogosławionym, niech zajrzy na stronę MAK, otworzy stosowny wielostronicowy dokument  i poczyta sobie o badaniu wyjętego z polietylenowego worka trupa nr 4 znalezionego w sektorze nr 1 nieznanego mężczyzny...
A potem proszę ponownie odczytać zapewnienia przewodniczącego Komisji Technicznej MAK Aleksieja Morozowa, że MAK „odnosi się z szacunkiem i szczerym współczuciem do życzenia wdowy po generale Andrzeju Błasiku”, by materiały te ze strony MAK usunąć.
Morozow sam zresztą potwierdza, że „materiały, które bezpośrednio potwierdzają wnioski zawarte w jej raporcie końcowym z badania katastrofy polskiego Tu-154M pod Smoleńskiem” na stronie MAK pozostaną, a jedynie niektóre z pozostałych materiałów „pozostaną w bazie danych MAK” (i faktycznie, kilka akapitów w jednym z dokumentów zastąpiono na stronie MAK niewielkim napisem na białym tle: „Materiały w bazie danych MAK”).
Tak czy owak usunięcie choćby tylko tych niewielu fragmentów dokumentów –które skądinąd nigdy nie powinny się były znaleźć na stronie MAK, bo naruszają reguły załącznika 13 do konwencji chicagowskiej (która ponoć normuje prace MAK) i dla kilku innych poważnych powodów – jest krokiem wprawdzie niewielkim, ale jest to krok w dobrym kierunku.
Ten drobny sukces nie byłby możliwy, gdyby nie upór i konsekwencja mec. Bartosza Kownackiego, pełnomocnika wdowy po generale, pani Ewy Błasikowej. Ten młody, energiczny adwokat zrobił to co do niego należało, przy okazji po raz kolejny zawstydzając rząd Donalda Tuska, który w tej sprawie palcem w bucie kiwnąć nie raczył. Mec. Kownacki już miesiąc temu apelował do premiera o podjęcie wszelkich stosownych działań, ale jego list nie spotkał się z żadną reakcją. Może „nie wierzyli w swoją skuteczność, nam to się udało” –komentuje mec. Kownacki i dodaje, że „będziemy niestety mieć w pamięci, że ta opinia znajdowała się przez miesiąc na stronie internetowej…”.
A ja sobie na długo zapamiętam, jak tą informacją zgodnie manipulowali Aleksiej Morozow z rosyjskiej Komisji Technicznej MAK i redaktorzy Polskiej Agencji Prasowej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz