piątek, 19 listopada 2010

Głos dla Mokotowa

Spotkania z mieszkańcami Mokotowa: kameralne i liczniejsze, planowane i przypadkowe. Codzienne rozmowy telefoniczne i conocna lektura listów elektronicznych… W sumie kopalnia wiedzy o problemach Mokotowa, tych ważnych dla wszystkich i tych, które spędzają sen z powiek jedynie nielicznym. Niektóre z nich Rada Dzielnicy powinna rozwiązywać samodzielnie, z innymi nie poradzi sobie bez współpracy z władzami miasta.
Ulice, chodniki i parkingi. Trzeba je budować i remontować. Kompletny katalog zakorkowanych na amen jezdni (Puławska, Wołoska, Ursynowska…) i dziurawych mokotowskich chodników (Różyckiego!) można by sporządzić w tydzień, a potem wziąć się do roboty. A my tymczasem od lat gubimy obcasy i zdrowie na starych chodnikach, a błotniki i rury wydechowe na dziurach i przełomach Trzeba kończyć lub zaczynać budowę połączeń z sąsiednimi dzielnicami (KEN, Woronicza…), zebry i inne oznaczenia na jezdniach (Dolna koło kościoła św. Michała!) na bieżąco uzupełniać, nowe parkingi budować. Mokotów to najludniejsza dzielnica miasta – mamy prawo domagać się, by na budowy i remonty dróg, chodników i parkingów miasto przekazywało nam więcej środków niż dotąd.
Bezpieczeństwo. Trzeba więcej latarni, kamer i pieszych patroli, zwłaszcza po zmroku. Straż Miejska to przecież nie tylko skądinąd słuszne wlepianie mandatów za złe parkowanie.
Porządek. Żeby nie parkowano tuż przy drzewach (Rakowiecka) i na całej szerokości chodników (Chocimska, Dąbrowskiego…, zresztą dług by można wyliczać), żeby wszędzie były pojemnik do segregowanych śmieci, żeby sprzątano psie odchody...
Czas wolny. Im więcej świetlic, klubów młodzieżowych i boisk, im sensowniejsza oferta domów kultury i bibliotek – tym mniej wałęsania się z flaszką po parkach i podwórkach, tym mniejsze pole do popisu dla dilerów. Wciąż za mało jest też placów zabaw dla dzieci i tylko na nielicznych z nich (np. w Jordanku przy Odyńca) piaskownice osłonięte są latem przed słonecznym skwarem. A co zrobić, gdy żulia dewastuje ławki? Łapać i karać, czyli: więcej pieszych patroli (patrz wyżej).
Czynsze i inne opłaty. W zeszłej kadencji nadzór (raczej: brak nadzoru) Zarządu Dzielnicy nad Zakładem Gospodarowania Nieruchomościami wołał o pomstę do nieba, ale zamiast słusznej pomsty ZGN dostał premie a my kolejne podwyżki czynszów za lokale mieszkalne. Będą też nowe podwyżki opłat za prąd, jeżeli nie poprzemy tych kandydatów do Rady Warszawy (głównie z PiS), którzy skutecznie sprzeciwią się zaplanowanej przez PO prywatyzacji firmy STOEN.
Własność. Warszawa od lat boryka się nie tylko z tragicznymi skutkami II wojny światowej, ale i z niszczącymi efektami bierutowskiego dekretu wywłaszczeniowego. Roszczenia byłych właścicieli nieruchomości lub ich potomków wciąż są niezaspokojone a nawet niezewidencjonowane. Bez uporządkowania tych kwestii Warszawa nadal będzie jedynym w Polsce miastem bez gospodarza, w którym szkoły i szpitale stoją na działkach, do których byli właściciele wciąż mogą zgłaszać swoje nierzadko słuszne roszczenia.
Praca. Trzeba wspierać nasz polski handel i usługi. Założenie nowej firmy i wykup komunalnych lokali użytkowych nie mogą być drogą przez mękę, a stawki opłat czynszowych za lokale użytkowe muszą być sensownie różne dla filii zagranicznych banków i dla rodzinnych sklepów, zieleniaków czyb kawiarni. A handel uliczny traktujmy tak jak na to zasługuje, a nie tak jak w zamordystycznej Moskwie. Nowe miejsca pracy bardzo by się na Mokotowie przydały, a to przecież właśnie polski handel i usługi najmniejszym kosztem tworzą najwięcej nowych miejsc pracy.
Szkoły. Wiele błaga o pilny remont. A gdy tylko rozmawiamy o szkołach, natychmiast pojawia się temat: nie życzymy tam sobie żadnych komunistycznych, homoseksualnych czy innych deprawatorów naszych dzieci.
A są jeszcze inne ważne tematy: ochrona zdrowia i budownictwo, kultura i sport, ochrona zabytków i ochrona przyrody...
No i żeby Urząd Dzielnicy był zawsze przyjazny obywatelom. I żeby praca w urzędzie była nie tylko dla krewnych i znajomych Królika. I żeby nikt w łapę brać się nie ośmielał. I żeby nie trzeba było latać z papierami po piętrach i korytarzach, albo z jednego gmachu do drugiego.
Prawie wszyscy o tym na Mokotowie rozmawiają. Od samego gadania problemy się jednak nie rozwiążą, więc na dobry początek zagłosujmy.
A potem aktywnie zgłaszajmy do nowej Rady potrzeby i bolączki, bo sami z siebie radni wszystkiego się nie dowiedzą.
Bez aktywnego włączania się mieszkańców oraz ich wspólnot i organizacji do procesu podejmowania decyzji daleko nie zajedziemy. My w Prawie i Sprawiedliwości wierzymy w siłę republikanizmu i partycypacji, czyli w siłę obywateli aktywnie współuczestniczących w rządzeniu Rzeczpospolitą.

Moje wpisy zawsze także na http://gugulskim.blogspot.com/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz